

Po raz kolejny późno strzelona bramka przez Gabriel'a Agbonlahor'a dała nam bardzo ważne i prestiżowe zwycięstwo w Second City Derby.
Sytuacja bramkowa pokazała ile wciąż dla nas znaczy John Carew. To on odegrał piłkę do Gabby'iego, a nasz młody napastnik udowodnił, że strzelanie bramek w meczach przeciwko Birmingham City ma we krwi. Po jego główce w 85 minucie, ta (lepsza) część Birmingham kibicująca The Villans mogła wznieść ręce w geście triumfu.
Jednak gdyby nasi piłkarze mieli dzisiaj lepiej nastawione celowniki, ta bramka nie musiałaby być jedyną na naszym koncie. Wyraźny brak skuteczności doskwierał dzisiaj Milner'owi, który nie wykorzystał chyba trzech czy nawet czterech dogodnych szans na zdobycie bramki. Również duet napastników, który tak świetnie rozegrał piłkę w 85 minucie, nie popisał się kilka minut później marnując szansę sam na sam z bramkarzem gospodarzy.
Na całe szczęście nasi rywale nie zdołali umieścić piłki w naszej siatce i jeden gol wystarczył do odniesienia zwycięstwa. Najwięcej problemów Brad Friedel miał po akcji doświadczonych graczy The Blues. Akcja dwóch Lee: Bowyer'a i Carsley'a, nasz doświadczony bramkarz został zmuszony do wspaniałej interwencji i tym samym nie pozwolił na utratę gola.
Ważna uwagi jest również postawa naszych dwóch nowych stoperów: Richard'a Dunne'a i James'a Collins'a, którzy tworzyli zaporę nie do przejścia dla podań i dośrodkowań rywali. Wraz z Carlos'em Cuellar'em wygrywali większość (jak nie wszystkie) pojedynki powietrzne. Również postawa trzeciego debiutanta Stephen'a Warnock'a mogła się podobać. Wreszcie nasza obrona zagrała pewnie od początku do końca spotkania.